Labrador rasą dla dzieci

Zbliżały się urodziny mojej córki. Razem z żoną Gabrysią nie wiedzieliśmy co jej kupić na tą okazję. Kolega z pracy mi podpowiedział, że mogę zawsze kupić jej zwierzątko. W końcu trzeba uczyć pomału odpowiedzialności, a taki piesek jest odpowiedni do tego rodzaju nauki – plus na pewno jeszcze bardziej ożywi nam atmosferę w domu. Zaproponowałem mojej żonie ten idealny plan na prezent dla córki. Gabrysia stwierdziła, że to jest bardzo dobry pomysł. W końcu mieszkamy w domu i mamy w nim mnóstwo miejsca dla takiego członka rodziny.

Wybór odpowiedniej rasy

labrador - hodowlaWybór rasy był dość sporym problemem, bo moja żona uparła się na yorka, a ja chciałem dużego, porządnego psa – takiego, który budził respekt przed nieznajomymi. Czytając dużą ilość opinii i informacji razem z żoną i po dość sporej długiej dyskusji stanęło na moim. Postanowiliśmy, że weźmiemy labradora bo to duży, inteligenty, a przede wszystkim łagodny dla dzieci pies. Została jeszcze kwestia skąd wziąć takiego labradora – zapytałem się więc o zdanie mojego kolegi Zbyszka, bo on jest zagorzałym fanem rasowych psów. Zbyszek na ten temat rozwinął się jak papier toaletowy, ale w skrócie powiedział, że dobrym wyborem będzie labrador – hodowla tych psów występuje na terenie naszego miasta, nie będzie więc żadnego ze znalezieniem psa. Dopowiedział również, że hodowca jest jego kolegą – poinformuje go więc o mojej wizycie, a mi pozostaje tylko tam pojechać i dokonać wyboru. Hodowca całe szczęście nie nawijał jak Zbyszek, za to był na prawdę rzeczowym fachowcem. Co do samych labradorów powiedział mi, żeby od małego go uczyć pewnych zachowań. Są to bardzo mądre psy i szybko uczą się komend. Podał mi więc adres do szkoły dla psów. Poruszył również kwestię żywieniową labradorów. Nigdy nie sądziłem, że mogą jeść masło orzechowe, ale wiadomo nie jest to wskazane. Wybór takiego labradora okazał się nie lada wyczynem. Wszystkie machały serdecznie ogonkami na mój widok, były również absolutnie przesłodkie. Wypatrzyłem jednak jednego czarnego i stwierdziłem że będzie idealny.

Przyjechałem z nim do domu w momencie, gdy urodziny córki rozkręciły się w najlepsze. Nawet nie zaczekali z tortem. Dziadygi. Znalazłem moją kochaną córeczkę, która nie zostawiła mi nawet kawałka tortu i złożyłem jej życzenia, po czym pokazałem jej labradora. Chyba nigdy nie widziałem jej tak rozpromienionej!